W. Cejrowski opowiada o swoich perypetiach w okresie matury: o zabójstwie Grzegorza Przemyka i o tym, jak w ramach spacyfikowania nastrojów antysystemowych w jego liceum został zastraszony przez wyłamanie palców u rąk. Stwiardza następnie, że jest całkowicie niedopuszczalne, aby sędziowie, którzy w PRL np. skazywali robotników i ogólnie realizowali "wolę" PZPR i systemu władzy zależnej od ZSRS, należy bezwzględnie wyeliminować z zawodu, nawet za cenę przypadkowego usunięcia sędziego niewinnego kolaboracji z PZPR. Używa przy tym frazy, która stała się słynna: "wszystkich WON!".

Jego/jej słowa: Potem była pacyfikacja naszej szkoły. Ja zostałem wyłowiony. Nieznani do dzisiaj sprawcy wrzucili mnie do samochodu i wyłamali mi wszystkie palce u obu rąk (...) Po to, by w szkole zrobiło się cicho. (...) Sędzią w mojej sprawie była pani, która skazywała robotników w Gdańsku w stanie wojennym (...) i w wolnej Polsce ta pani jest nadal sędzią. Powinno się ich wszystkich wypieprzyć do kanału. Tych wszystkich sęddziów (...) Wszystkich WON! Dodatkowe poświadczenie